Mamy dziś bardzo ciekawy, pod kątem dietetycznym, dzień: TŁUSTY CZWARTEK.
Podejrzewam, że większość osób aktualnie będących w procesie redukcji masy ciała odczuwa pewien zgrzyt lub nawet dyskomfort.
NIE LĘKAJCIE SIĘ. Wcale nie musimy go "przetrwać". Cokolwiek miałoby to znaczyć, nie wydaje mi się, aby pączki stanowiły jakieś globalne zagrożenie.
Nawet odchudzając się możecie sięgnąć po pączka, faworka lub coś na co naprawdę lubicie lub na co macie ochotę.
Powiem więcej, w każdy inny dzień również, jeśli zachowacie umiar i zdrowy rozsądek.
Zjedzenie serka wiejskiego, garści borówek i pączka jest ok.
Nie zjedzenie czegokolwiek, bo nie macie dziś ochoty też jest ok.
Jedzenie na zawody z kolegami nie jest ok.
Pączki będą do kupienia też jutro, pojutrze i za miesiąc choć dzień zwany Tłustym Czwartkiem minie.
Przy tej dziwnej okazji (której do końca w zasadzie nie rozumiem), chciałabym powiedzieć Wam jeszcze jedno. Jedzenie słodyczy (w tym pączków) ma za zadanie sprawić Nam przyjemność. To jedyna grupa produktów, z której możemy bez obaw na stałe zrezygnować bez ryzyka niedoborów (ale nie chcemy, bo są pyszne). Jeśli jemy, bezmyślnie, nieświadomie, nie smakując a wrzucając w siebie, w ilościach powodujących nadwagę, otyłość, mdłości i wyrzuty sumienia to zdecydowanie coś tu nie pyka.
Sama zostałam dziś bez pączków (czy czegokolwiek) do wieczora, ale Wam życzę samych pyszności, pełnych brzuszków bez poczucia winy i wyrzutów sumienia.
Pącz dla każdego! 🍩🍩🍩
Commentaires