Brzmi znajomo? Moje konta zalewają tego typu fantastyczne informacje.
Bardzo chwytliwe.
W zasadzie co oczyszczają te diety i preparaty? I z czego oczyszczają?
Organizm to bardzo ogólne stwierdzenie. Zazwyczaj chodzi o oczyszczenie wątroby, oczyszczenie pęcherzyka żółciowego, oczyszczenie jelit, bo jest tam 15 kg kamieni kałowych...
Gdzie nie spojrzę widzę tego typu hasełka (często zestawione ze „schudnij”, ''schudniesz”). Widywałam je też wiele lat wcześniej i jako nastolatka myślałam sobie, ze tak trzeba. Bez oczyszczania nie można być zdrowym!
Ba, może nawet w niedalekim czasie umrę.
Później dowiedziałam się, że organizm oczyszcza się sam. Po to są min. wątroba oraz nerki. Bez tego oczyszczania, które odbywa się w całkowicie FIZJOLOGICZNY, NATURALNY sposób wszyscy byśmy umarli i nie ma potrzeby robienia dziwnych rzeczy np. picia litrów wody z sokiem z cytryny, soku z buraka, jabłka, oleju.
Warto zacząć od tego, że termin „woreczek żółciowy” jest medycznie niepoprawny, organ który mamy na myśli to pęcherzyk żółciowy. Aby określić sobie co jest fizjologicznie możliwe, a co absolutnie nie, musimy zrobić małą lekcję anatomii: pęcherzyk żółciowy jest narządem wielkości około 4-10 cm, z dwunastnicą łączy go przewód żółciowy wspólny, a z wątrobą przewód wątrobowy wspólny. Średnica pęcherzyka żółciowego wynosi 5 mm.
Fani metod oczyszczania organizmu często zgłaszają, że kamienie (złogi) które wydalili mają średnicę 3-4 cm... czy widzicie do czego dążę? JEST TO ABSOLUTNIE NIE MOŻLIWE.
Kwestia wielkości to jedno... a ilość? Osoby na kuracjach oczyszczających wątrobę i pęcherzyk żółciowy podają, że wydalają nawet 500 kamieni ...( nie chcę wiedzieć jak to policzyli...). W praktyce większość pęcherzyków ze złogami zawiera ich kilka, kilkanaście. Podobnie sytuacja ma się jeśli chodzi o kolor rzekomo wydalonych złogów, zgłaszane są same „zielone przypadki”, a połowa faktycznych złogów jest jasnożółta lub czarna.
Osoby poddające się takim kuracją nie zgłaszają żadnych dolegliwości bólowych.Co też jest niemożliwe jeśli faktycznie obecne były w pęcherzyku tak gigantyczne złogi, ponieważ już niewielkie „kamienie” (2-3 mm) mogą spowodować ogromny ból i żółtaczkę poza wątrobową. Co też bardzo ciekawe, naturopaci uważają, że 90% przypadków występujących złogów to złogi z niewidzialnej bilirubiny, dlatego nie widać ich na USG. W rzeczywistości są to przypadki bardzo rzadkie.
Reasumując: efekty, które rzekomo dają metody oczyszczania proponowane przez min. Moritza czy Hulda Clarka są bzdurne i fizjologicznie niemożliwe Pozostaje zatem pytanie co wydalają osoby, które myślą że przez 5 mm przepchnęły 4 cm? Są to kamienie kałowe, produkty saponifikacji estrów i wolnych kwasów tłuszczowych oliwy z oliwek i zasadowej żółci, zawierającej jony wapnia i magnezu oraz bilirubinę. Nie stanowią one tworów pochodzących z dróg żółciowych. Co więcej, wątroba nie stanowi magazynu dla toksyn (oczyszcza krew ze szkodliwych produktów, ale ich nie przechowuje), więc nie specjalnie jest ją z czego oczyszczać.
Jeną z metod oczyszczania są też lewatywy. Nie są one zalecane ze względu na możliwość pojawienia się zaparć nawykowych i spastycznych, zubożenia mikroflory, zmiany ph jelit, stanów zapalnych uchyłków jelitowych. Kamienie kałowe występujące w ilości 15 kg są fizjologicznie niemożliwe z jednej prostej przyczyny... masa zwartości jelita grubego to ok. 5 kg. Po „oczyszczeniu” jelit na przykład przed kolonoskopią, po 2-3 dniach masy stolca i kamienie kałowe występują w ilości sprzed „oczyszczania”. Gdyby w jelitach zalegały kamienie kałowe o masie 15 kg, to należałoby oczekiwać, że waga także spadnie adekwatnie do skuteczności "oczyszczania", czyli o kilkanaście kilogramów. I problem nadwagi byłby rozwiązany w jeden dzień ;) W rzeczywistości takie rzeczy się nie zdarzają.
Comments