Jakiś czas temu widziałam post dietetyka, w którym wyrzucił wagę do kosza. Bo
tam jest jej miejsce. Nie zgadzam się! Owszem, pomiar samą wagą ma swoje ograniczenia, ale ma je każda inna metoda monitorowania postępów.
Ów dietetyk uważa, że bezbłędne będzie zbieranie pomiarów centymetrem. Chyba każdy z Nas widzi jak wyglądają okolice brzucha rano oraz po całym dniu, w przypadku kobiet przed i w trakcie miesiączki, obwód ud czy łydek również może zmieniać się w trakcie dnia w zależności od aktywności lub jej braku. Dodatkowo trzeba nabrać praktyki, aby zawsze 'trafić' w to samo miejsce.
Kolejną metodą ma być robienie zdjęć porównawczych. Tutaj na zauważalne efekty zazwyczaj trzeba czekać dość długo, a wystarczy zrobić odpowiednią pozę, żeby ciało wyglądało zupełnie inaczej. Jeśli zdjęcia robimy w ubraniach one również mocno wpłyną na postrzeganie.
W każdym z tych przypadków niezbędne jest zachowanie stałych warunków pomiaru. Ten sam moment dnia, te same ubrania, w przypadku kobiet ta sama faza cyklu, podobne okoliczności (podejrzewam, że po świętach wszystkie 'wskaźniki' będą nieco wyższe nawet przy spełnieniu wcześniejszych warunków).
Żadna z tych metod nie powie Nam też za wiele o poziomie tkanki tłuszczowej, do tego przeznaczone są inne narzędzia (choć wagi często mają też funkcję analizowania składu ciała, ale to inna historia).
Najważniejsze będzie monitorowanie progresów niezależnie od tego jaką formę sprawdzania wybierzecie, używajcie mądrze tego czego używać Wam jest wygodnie.
Comments